Plastikowe panienki nie skaczą

Tak czy siak, skoki wymagają od kobiet większego poświęcenia. Tu lakier się zetrze, tu paznokieć się złamie. I niestety, fryzura pod kaskiem też się nie trzyma... - śmieje się Paweł Panaś, spadochroniarz, którego pasją jest filmowanie skoków.

Magdalena Tyrała: Ile skoków spadochronowych masz już za sobą?
Paweł Panaś: Ponad 400.

A ile trzeba ich mieć na koncie, żeby móc filmować, i żeby to filmowanie nie przeszkadzało w skoku?
W zasadzie najważniejsze jest to, żeby czuć się w powietrzu swobodnie i bezpiecznie i być w stanie to zrobić w taki sposób, żeby nie zagrażać pasażerowi tandemu, bądź bardziej zaawansowanym osobom, które wykonują różne figury w powietrzu.

A kiedy ma się już takie poczucie?
No gdzieś tak po 200. skoku można zacząć skakać z kamerą. Ważna jest tu też ilość skoków wysokich, czyli tych z 3 000, czy 4 000 metrów, gdzie czas spadania jest zdecydowanie dłuższy. A wiadomo, sama jakość filmu zależy później już tylko od indywidualnych umiejętności i postępów osoby tym się zajmującej.

Reklama

Jak są to umiejętności?
Kamerzysta musi umieć wykonać te wszystkie formacje w powietrzu, które chce sfilmować. Czasem musi umieć znacznie więcej. Podstawową sprawą jest zatem doskonała umiejętność panowania nad swoim ciałem. Trzeba chcieć to robić i mieć do tego odpowiedni sprzęt.

- Czym się rożni normalny skok ze spadochronem od skoku z kamerą. Zapewne bardziej koncentrujesz się na kimś, na czyichś emocjach?
Na pewno. Jednak główna różnica polega na tym, że ciało jest niezależne od głowy. Głowa jest zawsze skierowana w kierunku obiektu, który chcę sfilmować.

- To jest trudne?
Przy 200 km/h powietrze na szczęście staje się plastyczne. Więc lata się stosunkowo łatwo. Trudność polega na tym, że nie zawsze jesteśmy w odpowiedniej pozycji w stosunku do filmowanego obiektu. Dlatego czasem głowa musi być mocno skręcona w bok, albo musimy być odwróceni na plecach. Najważniejsze jest to, żeby obiekt był przez cały czas w kadrze.

A jaka była trudność z filmowaniem mojego skoku? Bo sygnalizowałeś mi, że jakaś była.
No przede wszystkim twoje 45 kilogramów wagi. Zaskoczyłaś mnie. Z osobami poniżej 55 kilogramów jeszcze nie skakałem. Z cięższymi osobami zawsze dawałem radę latać. Ale mając odpowiedni kombinezon ze skrzydłami, taki w stylu nietoperza, albo po prostu, bardzo luźny, kamerzysta jest się w stanie utrzymać na tej wysokości. Teraz już się w coś takiego na pewno

zaopatrzę.

A jaka jest standardowa prędkość spadania?
Standardowa prędkość skoczka to właśnie 200 km/h. Z kolei, jak skakałem z tobą, to w pewnym momencie zarejestrowałem 168 km/h. Filmowanie już nie było łatwe.

A jeżeli ktoś jest cięższy od ciebie?
Skakałem z osobą, która ważyła 120 kilogramów i problem był odwrotny. Jednak przyspieszyć prędkość spadania jest o wiele łatwiej, niż ją zredukować.

Jaki, poza oczywiście kombinezonem, potrzebny jest sprzęt do filmowania?
Większość osób filmujących skoki używa kamer na MiniDv, czyli takich na małe kasety. Niezwykle ważny jest szeroki kąt w kamerze, żeby poszerzał on pole widzenia, bo normalne pole widzenia kamery jest bardzo małe. To się wiąże jednak z tym, że trzeba być bliżej obiektu, bo szeroki kąt niestety go oddala.

Ok, kamera. Coś jeszcze?
No więc kask, ale taki usztywniany na szczękę, żeby kamera się nie ruszała. Kamera powinna mieć obudowę, bo wtedy jest chroniona przed wilgocią. Potrzebny jest też oddzielny włącznik kamery, żeby można ją było włączyć i wyłączyć w dowolnych momentach. Niektórzy włączają kamerę, czy aparat na pokrętło, a inni mają spust w zębach. Oczywiście kamery i aparaty muszą mieć do tego odpowiednie wyjście. Niektórzy coraz częściej zaczynają używać kamer na kartę. Jest to dużo wygodniejsze. Nie ma problemów ze zrzucaniem materiału na komputer, więcej też się go mieści na takiej karcie.

Jaka jest różnica w filmowaniu kobiety i mężczyzny?
Kobiety dbają o to, żeby strój był odpowiednio dopasowany, żeby było więcej materiału z przygotowania do skoku jeszcze na ziemi, żeby im się fryzura nie popsuła, makijaż nie rozmazał. To jest typowe dla kobiet skaczących w tandemie. Taka sytuacja rzadziej dotyczy kobiet skaczących indywidualnie.

A czym indywidualne skoki kobiet różnią się od indywidualnych skoków mężczyzn?
Skoki ze spadochronem to chyba jedyny sport, w którym faceci się cieszą, gdy kobiety są trochę cięższe. Będąc cięższe przynajmniej mogą spadać z jakąś lepszą prędkością. Nie trzeba używać tak dużo ołowiu i kręgosłup nie cierpi... (śmiech). Szybkość spadania to podstawowa cech, która różnicuje płeć podczas skoku. Na przykład ciebie to trzeba by było mocno nafaszerować, obłożyć ołowiem (śmiech).

(śmiech) Czyli do skoków mężczyźni są bardziej dostosowani?
Umówmy się, rzadko się zdarza, ale się zdarza, żeby przy skokach zostaje kobieta, która nie uprawiała wcześniej jakiegoś sportu. Kobieta musi mieć podwyższony poziom testosteronu.

To ciekawe, bo ja dowiedziałam się, że coraz więcej kobiet decyduje się na kurs.
Zgadzam się z tym. Kurs generalnie robi bardzo dużo osób. Zasadnicze pytanie jest takie, ile z nich faktycznie zostanie przy skokach? Ja robiłem kurs w 2005 roku i osób robiących go wtedy wraz ze mną było w sumie około 90, z tego, po trzech latach skacze nas jedynie czwórka...

No dobrze, a jaka jest różnica między mężczyzną, a kobieta skaczącymi w tandemie?
W tandemie skacze zdecydowanie więcej kobiet. One nie mają problemu z tym, żeby się komuś poddać, dać sobą sterować. Poza tym, mają to poczucie, że za nic tak naprawdę nie odpowiadają w powietrzu. To im odpowiada. Facet już tego tak łatwo nie przełknie. Ok, on skoczy, ale denerwuje go fakt, że to nie on nad tym wszystkim panuje. A kobiety po prostu się poddają.

A zdarzyła ci się ostatnio jakaś śmieszna historia podczas filmowania?
Tak. Ostatnio Piotrkowi Przybyle (Komarowi) nie chciała wyskoczyć pasażerka tandemu. Po tym, jak trzymałem się, będąc już oczywiście na zewnątrz, jedną ręką wejścia, ona odmówiła współpracy. Musiałem wciągać się z powrotem do samolotu. Udało się, ale łatwo nie było. Piotrek zastosował swój trik pod tytułem - "muszę tylko zamknąć drzwi" i pod przykrywką tej czynności, wyskoczył z nią plecami do tyłu (śmiech). Musiałem ich ścigać.

(śmiech) I jaka była jej mina na filmie?
Na początku minę miała nietęgą, ale później była bardzo zadowolona. Nie spodziewałem się jednak, że ta dziewczyna potrafi tak zakląć...

- A co kobietom sprawia największą trudność, no powiedzmy podczas kursu?
Tipsy, czy też naturalnie długie paznokcie. Kobiety niszczą je sobie podczas składania spadochronu, zakładania kasku. Tu lakier się zetrze, tu paznokieć się złamie. I niestety, fryzura pod kaskiem też się nie trzyma. Skóra od wiatru się wysusza, dlatego kobiety używają kasków full-face. One zakrywają im całą twarz. Tak czy siak, skoki wymagają od kobiet większego poświęcenia...(śmiech).

To co, kobiety, żeby dobrze skakać, muszą rezygnować z atrybutów kobiecości?
Czasami, ale co to za poświęcenie. Skaczą te, którym to nie przeszkadza - twarde babki i muszę przyznać... całkiem atrakcyjne.

"Plastikowe panienki" też skaczą?
A, takie "pralinki" ubrane na różowo? Nie, no tak, przyjeżdżają i takie, tylko że przeważnie, jako towarzystwo z kolegami skoczkami i niemiłosiernie nudzą się na lotnisku.

Czyli skaczą te, można by rzec, bardziej normalne?
Tak, normalne, które nie przesiadują przez trzy godziny w toalecie, która jest, albo jej na lotnisku nie ma (śmiech). Zależy, w którym miejscu się skacze.

- A co dają skoki?
Fantastycznie odstresowują. Ludzie często nie potrafią oddzielić pracy od życia prywatnego. Myślą o pracy nawet w weekend, mimo, że powinien to być dla nich czas wolny. Jeśli ktoś zagospodaruje sobie weekendowy czas skokami, to one go resetują. Są one porządnym kopem adrenaliny i sporą dawką endorfin. Po skokach człowiek ma niesamowitą energię. Mimo, że skok jest źródłem stresu dla organizmu, to pozwala on odpocząć psychice.

Stres relaksuje?
Oczywiście. Ale taki dobry stres. Lęk przed skokiem jest jednym z najgłębszych instynktów ludzkich. To nie jest naturalne. Zanurzysz się w wodzie to i się z niej wynurzysz. A tu, jak już wyskoczysz z samolotu to jest to decyzja nieodwołalna. Musisz do ziemi dolecieć. I jeszcze się nie zdarzyło, żeby skoczek nie doleciał... (śmiech).

(śmiech) Co racja, to racja.
Skoki bardzo wciągają. Są swego rodzaju uzależnieniem od adrenaliny. Bardzo mocnym, ale i bardzo pozytywnym uzależnieniem.

- Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: skakanie | kamery | kamera | prędkość | filmowanie | skoki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy