Od hobby do pracy

Gdy sędziuję zawody obedience zawsze największe wrażenie robią na mnie zawodnicy, którzy okazują szacunek swoim psom, którzy potrafią krytycznie spojrzeć na swój występ oraz przyznać się do błędu, gdy coś na zawodach nie pójdzie po ich myśli.

Biorąc swojego pierwszego psa absolutnie nie myślałem o tym, że kiedyś wystartuję z nim w zawodach. Moja żona uczęszczała z nim na zajęcia w szkole dla psów, żeby nauczyć go podstaw posłuszeństwa. Po kilku latach zaczął startować w zawodach IPO, niestety nie trwało to długo, gdyż jego karierę zakończyła przedwczesna śmierć.

Czas na nową pasję

Kilka miesięcy po jego odejściu pojawił się u mnie w domu szczeniak owczarka niemieckiego. To jemu zawdzięczam swoje pierwsze zetknięcie z psimi sportami - IPO i FH . Mniej więcej w tym samym czasie coraz głośniej mówiło się we Włoszech o nowym sporcie - agility. To właśnie tę dyscyplinę pokochałem najbardziej. Ze swoim psem Quacks'em startowałem w zawodach przez osiem lat - udało mi się sześciokrotnie zakwalifikować do drużyny narodowej.

Reklama

Kiedy Quacks przeszedł już na zasłużoną emeryturę nadszedł czas na nowy rozdział mojej agilitowej pasji - zdałem egzaminy sędziowskie i zacząłem występować w tej roli na zawodach.

Wiek nie gra żadnej roli

Osiem lat temu dotarło do Włoch również obedience. We Włoszech dyscyplina ta jest bardzo popularna, ale z pewnością nie tak jak agility. Uprawiana jest przez ludzi w każdym wieku - nie gra on tu żadnej zasadniczej roli. Organizujemy około 30 zawodów w ciągu roku, większość z nich na północy kraju. Nie mamy zbyt wielu sędziów tej dyscypliny - jest nas około dziesięciu, i tylko połowa z nas sędziuje regularnie.

Żeby móc zostać sędzią obedience trzeba mieć za sobą starty z co najmniej dwoma psami. Jednego z nich należy wyszkolić do poziomu klasy międzynarodowej. Kolejnym wymogiem jest konieczność zakwalifikowania się z nim na wybrane zawody rangi międzynarodowej.

Niekończące się dążenie do perfekcji

We Włoszech będąc sędzią nie można jednocześnie pracować jako instruktor. Ja jestem członkiem i konsultantem w Dog Sport Club, organizacji non-profit.

Mimo, że obedience szczyt popularności w naszym kraju ma nadal przed sobą, perspektywy rozwoju wydają się obiecujące. Każdego roku debiutują nowi, coraz lepiej przygotowani zawodnicy, środowisko jest bardzo zżyte, dlatego też pasjonaci tego sportu chętnie wymieniają się technikami szkoleniowymi.

Dla osób z zewnątrz lub amatorów innych psich sportów obedience może wydawać się nudne i mało widowiskowe. Kiedy jednak zaczyna się trenować tą dyscyplinę, szybko można rozwinąć w sobie nałóg niekończącego się dążenia do perfekcji.

Pora na szczeniaczka

W treningu unikamy używania awersji, staramy się stosować wyłącznie metody oparte na pozytywnym wzmocnieniu. Wychodząc z założenia, że zdobywanie wiedzy nigdy się nie kończy chętnie nawiązujemy kontakty ze szkoleniowcami z zagranicy, którzy regularnie goszczą u nas na seminariach.

Mój obecny pies ma już 12 lat, niedługo będę kupował szczeniaka. Będę z nim próbował swoich sił w którejś z dyscyplin, z którymi miałem styczność do tej pory, czyli IPO, FH, agility bądź obedience.

Paolo Meroni

Dogandsport
Dowiedz się więcej na temat: hobby
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy