Leciał 1500 m głową w dół i... przeżył!

Valery Rozov, legendarny rosyjski skoczek BASE, skoczył z góry Elbrus, ustanawiając nowy europejski rekord skoku z najwyższej wysokości.

Ale żeby tego dokonać, najpierw przez 6 dni wdrapywał się na wierzchołek Kukurtlu (4600 m. n.p.m.) w towarzystwie alpinistów i fotografów z Rosji i Szwajcarii. Sama wspinaczka trwała dwa dni, ale alpiniści mieli problemy i przestoje z powodu burzy śnieżnej oraz 20-stopniowych mrozów.

Wszystkie te trudy Rozov znosił dzielnie po to, żeby móc wykonać jednominutowy lot "ku historii" i jako pierwszy skoczyć z najwyższego punktu w Europie, z którego można oddać skok.

Wyposażony jedynie w wingsuit (kombinezon ze specjalnymi powierzchniami nośnymi łączącymi ramiona z tułowiem oraz nogami, w którym przypomina się latającą wiewiórkę) swobodnie szybował przez 1500 metrów. Potem otworzył spadochron i bezpiecznie wylądował.

Reklama

Co powiedział po wylądowaniu? To, co wszyscy skoczkowie w takich momentach. - To było niesamowite uczucie - mówił Valery Rozov, który jest dwukrotnym mistrzem świata oraz zwycięzcą zawodów X-Games w skysurfingu (wykonywanie ewolucji na desce w trakcie skoku spadochronowego).

Gorzej miała jego ekipa, która schodziła pieszo....

Opr. ML

INTERIA.PL/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy