Dojechali bez koła!

Załoga Diverse Extreme Team pokazała wielką klasę na ostatnim odcinku specjalnym Rajdu Maroka. Do ostatnich metrów walczyła z załogą Monterde/Lurquin (Schlesser) o ósme miejsce w klasyfikacji końcowej rajdu. Wygrała, dojeżdżając do mety na trzech kołach!!!

Piątkowy oes Rajdu Maroka mierzący 248 km był jednym z najtrudniejszych odcinków, które do tej pory musieli pokonać uczestnicy rajdu. Trudny, piaszczysty teren i mnóstwo niespodzianek wymuszało na załogach maksymalną koncentrację i koncertową wręcz jazdę. Wysokim lotem zaledwie 250 metrów po starcie rozpoczęli Łukasz Komornicki i Rafał Marton czwarty etap rajdu. Buggy SMG wytrzymało twarde lądowanie na przód, Polacy zaś utrzymywali wysokie tempo. Po wyprzedzeniu dwóch Schlesserów, na 52 kilometrze plasowali się na szóstej pozycji - zaraz za autami fabrycznymi. Do mety odcinka pozostało jednak jeszcze 196 km. Załoga Diverse Extreme Team dwukrotnie ugrzęzła na wydmach. Dojechała ostatecznie na dziewiątym miejscu, ale w klasyfikacji generalnej awansowała o jedno miejsce - zajmuje ósmą lokatę.

Reklama

Zaciętą walkę na trasie stoczyli ze sobą dotychczasowy lider rajdu Carlos Sainz i będący przed tym odcinkiem na drugim miejscu Giniel de Villiers, obaj z teamu Volkswagena. Pasjonujący pojedynek wygrał Giniel de Villiers z czasem 2 godz. 35 min. 31 sek. i po tym zwycięstwie wrócił na pierwszą pozycję w klasyfikacji generalnej. W ostatniej chwili do tej rywalizacji dołączył Nasser al-Attiyah (BMW), który wyrwał Sainzowi drugie miejsce na tym etapie i dzięki brawurowej jeździe w końcówce odcinka odrobił również stratę w klasyfikacji generalnej do będącego do dzisiaj przed nim Carlosa Sousy.

Sobotni odcinek specjalny M'Hamid - Kourkouda był niezwykle emocjonujący. Urozmaicony, niebezpieczny i razem z trasami dojazdowymi (202 km) najdłuższy podczas tego rajdu. Stanowił wielkie wyzwanie dla ścigających się załóg. Łukasz Komornicki i Rafał Marton po doświadczeniach z poprzednich etapów, kiedy zmuszeni byli do walki nie tylko z naturą ale i z awariami auta, na tym etapie udowodnili, że liczą się w stawce najlepszych. Pojechali z wielką determinacją i odwagą kończąc ten piąty etap Rajdu Maroka na dziesiątym miejscu i tracąc niewiele ponad pięć minut do Jose Luisa Monterde w buggy Schlessera. 344 kilometrowa trasa przedostatniego odcinka specjalnego rajdu w środkowej części wiodła przez jedno z pasm górskich Atlasu. Ta właśnie partia sprawiła najwięcej problemów załodze Diverse Extreme Team. Droga miała w wielu momentach szerokość najwyżej dwóch i pół metra. Szerokość buggy SMG Polaków to 220 cm. Poważnym utrudnieniem były też leżące po obu stronach kamienie. Jeden z nich przeciął prawą przednią oponę, którą załoga wymieniła w znakomitym czasie 3 minut i 10sekund. Łukasz i Rafał utrzymali ósme miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu.

Carlos Sainz po wspaniałej jeździe odzyskał prowadzenie i w klasyfikacji generalnej rajdu wyprzedził Giniela de Villiersa o 8. sekund. Dla Francuza był to pechowy etap. W trakcie jazdy uszkodził oponę, a 150 km przed metą stracił wspomaganie. Jutro zatem będziemy świadkami emocjonującego pojedynku obu tych zawodników o zwycięstwo w całym rajdzie.

Zwycięzcą ostatniego odcinka został rewelacyjny Giniel de Villiers, który został triumfatorem całego rajdu. Po pasjonującej walce o 4. sekundy (!) wyprzedził na mecie Carlosa Souse i zdobywając trzecią złotą koronę w Rajdzie Maroka wyrównał dotychczasowy rekord Jean- Louis Schlessera. Obaj kierowcy mają teraz na swoim koncie po trzy zwycięstwa w tym maratonie.

Emocje sportowe w Rajdzie Maroka trwały do ostatnich metrów odcinka specjalnego. Nie były to łatwe kilometry na zakończenie rajdu. 222 km trasy Taghdout - Ouarzazate przebiegało przez zbocza gór Atlasu, wąskie drogi, piaszczyste odcinki, ciężkie partie pod górę i twarde, kamieniste fragmenty, na których było bardzo niebezpiecznie. Komornicki i Marton zapamiętają na długo wydarzenia, których dostarczył im ten etap. Ostatni odcinek był dla Polaków niespodziewanie dramatyczny. Kilkanaście kilometrów przed metą załoga Diverse Extreme Team zmieniała przebite lewe tylne koło. W pośpiechu najpewniej nie dokręciła odpowiednio mocno wszystkich śrub i trzysta metrów przed metą oes - u koło odpadło. Udało się jednak dojechać na trzech i odnotować przyzwoity wynik w silnie obsadzonych zawodach. - To był bardzo pożyteczny start. Świeżo zbudowane auto przeszło intensywny test w bojowych warunkach. Wiemy, co trzeba poprawić przed Dakarem - komentuje Komornicki. A Marton dodaje - Mieliśmy wcześniej dylemat - czy pojechać w Maroku, czy w Egipcie. Nie żałujemy wyboru. Dzięki temu, ze mogliśmy rywalizować z fabrycznymi ekipami Volkswagena i BMW oraz buggy Schlessera wiemy, w jakim miejscu jesteśmy przed Dakarem. W Egipcie nie startuje nikt, kto liczyłby się na Dakarze.

Viniel de Villiers wygrywając Rajd Maroka 2007 powtórzył swoje sukcesy z 2003 i 2006 roku. Dzisiejszy etap przejechał najszybciej, chociaż jadący tuż za nim Carlos Sousa ani przez chwilę nie spuszczał nogi z gazu. Walczył o trzecią lokatę w klasyfikacji końcowej rajdu z kierowcą teamu BMW Nasserem al-Attiyahem. Pomimo tego, że zdołał odrobić ponad cztery minuty straty, nie znalazł się w pierwszej trójce rajdu. Al-Attiah wygrał z Sousą w całym rajdzie zaledwie o 1 minutę i 39 sekund. Przegranym ostatniego odcinka jest Carlos Sainz, któremu nie udało się utrzymać pierwszego miejsca w klasyfikacji generalnej i ostatecznie zakończył rajd na drugim miejscu.

Tegoroczny Rajd Maroka składał się z sześciu etapów, z czego 1 730 km stanowiło odcinki specjalne, a 569 km było odcinkami dojazdowymi. 8. edycja rajdu przechodzi do historii, ale już za rok marokańskie bezdroża ponownie powitają kolejnych śmiałków, pragnących przeżyć zapierającą dech w piersiach przygodę...

Diverse Extreme Team
Dowiedz się więcej na temat: Łukasz | rajd | Carlos | etap | załoga | team
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy