Bij w pysk, póki nie padnie! Rosyjskie zawody w dawaniu "z liścia"

W akcji Wasyli Kamocki. Fot. Generation Iron Russia /YouTube
Reklama

​Krasnojarsk, Rosja. To tutaj całkiem niedawno odbyły się spontaniczne mistrzostwa regionu w bardzo nietypowej dziedzinie. Rywalizowali w niej dżentelmeni, którzy - mówiąc wprost - dawali sobie po pysku, dopóki nie padli.

No dobrze, żartowaliśmy - dawanie sobie z przysłowiowego liścia nie jest sportem dżentelmenów. To zwykle dość prostacka zagrywka, ale podczas Siberian Power Show uczyniono z tego odrębną dyscyplinę. I tak 16 oraz 17 marca widzowie tej imprezy mogli oglądać dziesiątki policzków wymierzanych sobie przez rywalizujących w konkurencji mężczyzn.

Do udziału zaproszono wyłącznie amatorów. Zasady gry były proste. Zawodnicy stawali naprzeciwko siebie, przy małym stoliku i wymierzali sobie na zmianę po ciosie otwartą ręką w twarz. Każdy miał do "dyspozycji" trzy uderzenia. Jeśli jego rywal w tym czasie nie padł, do gry wkraczał arbiter, który decydował o tym, kto zwyciężył w pojedynku.

Jako że obijanie sobie gęby otwartą dłonią, to stosunkowo młody sport, zasady są dopiero doprecyzowywane. Wiadomo już jednak, że nie wolno bić rywala kantem dłoni, a jedynie palcami i górną jej częścią. Zakazane jest uderzanie w oczy, czy uszy. Co interesujące - nie przewidziano za to kategorii wagowych, więc podczas zawodów w Krasnojarsku przewagę mieli zawodnicy o największej sile przebicia.

Tacy, jak choćby Wasyli Kamocki, 28-letni farmer, który został prawdziwą sensacją zawodów. Ten 168-kilogramowy olbrzym nie miał sobie równych i zgarnął główną nagrodę, wynoszącą 30.000 rubli. Niektórych swoich oponentów nokautował już pierwszym uderzeniem. Ci mocniejsi mieli dość "dopiero" po drugim. Po nim samym nie było widać, żeby ciosy z "plaszczaka" wyrządzały mu jakąkolwiek szkodę.

Kamocki poza nagrodą pieniężną i internetową sławą, otrzymał także zaproszenie na zawody z udziałem doświadczonych obijaczy gęby. Tam będzie mógł w końcu spotkać kogoś równego sobie i potwierdzić dominację w mało wybrednej, ale jakże widowiskowej dyscyplinie.

Reklama

Zawody o nieco wyższej randze. "Russian bear 2018"



INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy