Bardzo męska koszykówka

Od kilku dni trwają na Litwie koszykarskie mistrzostwa Europy. Laikowi może się wydawać, że w tym sporcie najważniejszy jest wzrost i przygotowanie fizyczne. Ale to nie wszystko.

Basket to sport, w którym liczy się zarówno technika, jak i siła oraz czysta fizyczność. Sport, w którym paradoksalnie, obrona jest ważniejsza niż atak, mimo że w każdym meczu zdobywa się około dwustu punktów. Co więcej, obie te domeny harmonijnie się uzupełniają.

Oglądanie dobrej, konsekwentnej obrony jest niemal tak pasjonujące jak podziwianie kolejnych serii rzutów za trzy, ekwilibrystycznych podań czy widowiskowych wsadów.

Laikowi może się wydawać, że najważniejszy wzrost i przygotowanie fizyczne. I choć zawsze są to atuty, to liczą się też inteligencja i bystrość umysłu, czyli cechy, bez których niemożliwa jest dobrze poukładana gra zespołowa, będąca kwintesencją dyscypliny.

Reklama

W biernym, czyli kibicowskim wydaniu basket też ma wiele do zaoferowania. Szczególnie jeśli ktoś zdecyduje się zarywać noce dla NBA. Transmisje zza oceanu, mimo przeraźliwej, zwłaszcza o takiej porze, długości mają swój urok, dzięki charakterystycznej otoczce. Do tego dochodzi jeszcze skłonność Amerykanów do mitologizowania sportu, który zrodził masę naprawdę ciekawych historii i legend, którymi najlepsza liga świata i jej kibice żyją przez lata.

Ważne jednak, żeby samemu być aktywnym, a do tego koszykówka stwarza niepowtarzalne możliwości. Można bez przeszkód pograć samemu, jeśli nie zbierze się składu. Wystarczy piłka i kosz na osiedlowym boisku. Indywidualnie koszykówka na pewno rozwija ogólną sprawność fizyczną, wzmacnia mięśnie nóg i rąk oraz motorykę, poprawia refleks.

Nie jest to sport drogi, choć oczywiście na początku trzeba się liczyć z wydatkami.

W porównaniu na przykład z tenisem, który ostatnio jest coraz popularniejszym sposobem spędzania czasu, koszty są nieporównanie mniejsze, bo sama porządna rakieta kosztuje dobrych kilkaset złotych. Najważniejsze w baskecie są dobre buty, które zapobiegną kontuzjom kostek, które są niestety zmorą koszykarzy. Do tego koszulka ze spodenkami (koniecznie za kolano). Przydałaby się też jakaś piłka, w którą warto zainwestować, żeby po kilku miesiącach grania nie musieć kupować nowej.

A gdy już się zmęczysz i wrócisz przed telewizor, włącz Eurobasket i kibicuj Polakom, albo oglądaj najlepszą obecnie reprezentację globu (nie licząc Amerykanów, którzy mistrzostwa świata zdobywają rezerwami), Hiszpanię z braćmi Gasol i fenomenalnym Ricardo Rubio.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sport
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy