​Test Faceta: Crivit Skin Compression - odzież kompresyjna z Lidla

Zbliża się wiosna, a co za tym idzie - wzrasta poziom aktywności fizycznej, a na sklepowych półkach przybywa odzieży sportowej. Tę znajdziemy nawet w dużych marketach, które oferują swoim klientom treningowy ekwipunek za przystępną cenę. Tym razem do Testu Faceta załapał się zestaw z Lidla - treningowe spodnie i koszulka.

Crivit - pod tą marką Lidl sprzedaje sportowy "lajfstajl". Nie inaczej jest tym razem, choć tutaj główną rolę odgrywa logotyp "SC", oznaczający "Skin Compression" - odzież kompresyjną.

Ta robi w ostatnich latach prawdziwą furorę. Według wielu badań, jej używanie potrafi ograniczać urazy, wspomga regenerację i dotlenienie mięśni. Korzystają z niej także ludzie, którzy pracują stojąc, a także podróżujący na dalekich dystansach samolotami. Ściśle przylegająca odzież przeciwdziała puchnięciu nóg i pobudza krążenie.

Nie po raz pierwszy Lidl idzie za ciosem, starając się być na bieżąco z nowinkami sportowych technologii. Po biegowej odzieży funkcyjnej, kurtkach typu softshell i akcesoriach do joggingu, kompresyjne elementy garderoby kompletnie nas zaskoczyły. Z tym większym entuzjazmem przystałem na możliwość przetestowania zestawu.

W jego skład weszły koszulka i legginsy. Każde zapakowane w oddzielny, gustowny czarny kartonik z dokładnym opisem funkcji odzieży i systemów, jakie posiadają. Oto tylko niektóre z nich:

Reklama


Koszulka:

- Power Boost na ramionach
- Strefa chłodząca pachy
- Power Boost na plecach
- Sucha strefa na plecach


Legginsy:

- Power Boost legs
- Potrójna strefa przy kości ogonowej

I wspólne dla koszulki i legginsów:

- Stopniowa kompresja
- Strefa Actiflex
- Taśma antypoślizgowa
- Płaskie szwy

Zachęcony mnogością funkcji, zaplanowałem kilka dodatkowych treningów, aby sprawdzić jak odzież kompresyjna sprawuje się w akcji. Z uwagi na fatalne warunki pogodowe odbywały się one nie na świeżym powietrzu, lecz na siłowni.

Jeśli zastanawiacie się, jak sprawdzić "kompresyjność" odzieży, wystarczy po prostu że spróbujecie ją przymierzyć. Za pierwszym podejściem stwierdzicie zapewne, że jest o rozmiar za mała. Po wbiciu się w przyciasny rynsztunek sportowca, stwierdzicie, że ciężko w tym się poruszać, a właściwą nazwą dla tego typu garderoby powinna być raczej "odzież opresyjna".

Zarówno koszulka, jak i legginsy jest bardzo obcisła. Eksponuje wszystko, co masz pod spodem i premiuje raczej szczupłe oraz wysportowane sylwetki. Jeśli nie jesteś dumny ze swojej muskulatury, bądź poziomu tkanki tłuszczowej - możesz się w takim przebraniu czuć niekomfortowo. Sam przyznam, że na pierwszy trening na legginsy założyłem dłuższe spodnie, bo nawet moje najbardziej dopasowane biegowe spodnie, nie były tak obcisłe.


Sam trening w odzieży kompresyjnej wymaga przyzwyczajenia. Nie od razu poczułem się w niej dobrze. Być może rozmiar "L" był na mnie jednak za mały (mierzę 182 centymetry i ważę 82 kilogramy), a może po prostu nie nauczyłem się jeszcze korzystać z tych sportowo-technologicznych nowinek? W każdym bądź razie było dość... ciasno.

Koszulka podwijała się podczas ćwiczeń, co było dosyć irytujące, a w spodniach drażniło mnie źle wyprofilowane połączenie szwów w kroczu oraz gryząca metka (wytnijcie jak najprędzej - oszczędzicie sobie nerwów).

Nie myślcie jednak, że to totalne dziadostwo - co to, to nie. Przejdźmy do pochwał. Mając regularnie do czynienia z kolejnymi kolekcjami sportowymi z Lidla, musimy przyznać, że obecna bardzo podciągnęła się w kwestii jakości. Kolekcja Skin Compression jest uszyta z porządnych materiałów i wygląda po prostu dobrze. Ćwicząc w niej nie wyglądasz jak w ubraniach z dyskontu. Po prostu wpasowujesz się w krajobraz. Designerzy również zrobili robotę jak trzeba.


Odzież jest bardzo lekka i w torbie zajmuje niewiele miejsca. Spodnie są dość przewiewne i dobrze odprowadzają wilgoć. Koszulka również sprawdza się pod tym względem bez zarzutu.

Kwestia ceny w przypadku Lidla nigdy nie była drażliwa. Cały zestaw to wydatek poniżej stu złotych: koszulka kosztuje 59.90, zaś spodnie są jeszcze tańsze - kosztują 34.90. Znalezienie takiego ekwipunku w niższej cenie jest właściwie awykonalne.

Podsumowując - mimo pewnych drobnych wad i niedostatków, aktualna oferta biegowa to po raz kolejny gra warta świeczki. Za nieduże pieniądze możesz zaopatrzyć się w solidny sprzęt do amatorskiego uprawiania sportu. Jak już wspomnieliśmy - Lidl obrał bardzo ciekawy kurs, który - miejmy nadzieję - będzie kontynuował. My już czekamy na kolejną kolekcję.

Zdjęcia wykonano smartfonem LG G4

Podziękowania za użyczenie sali treningowej dla siłowni Niuton w Nowej Hucie

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy