Zjazd na nartach z K2. Andrzej Bargiel ruszył na szczyt

Andrzej Bargiel po raz drugi spróbuje zjechać z K2 na nartach /materiały prasowe
Reklama

Andrzej Bargiel, który zamierza jako pierwszy na świecie zjechać na nartach z drugiego szczytu świata K2, ruszył w czwartkowe popołudnie do ataku szczytowego. Musiał go przesunąć ze względu na złe warunki pogodowe. Jeśli jednak wszystko pójdzie zgodnie z jego planem, powinien na wierzchołku stanąć 21 lipca.

Andrzej Bargiel i Janusz Gołąb oraz czterech pakistańskich tragarzy wysokościowych rozpoczęło w czwartek wspinaczkę na położoną w Karakorum górę K2 (8611 m). Dla 30-letniego Bargiela głównym celem jest wejście i zjazd na nartach z drugiego pod względem wysokości szczytu Ziemi.

Szybki rekonesans na 7800 m. n.p.m.

Minionej niedzieli zakopiańczyk dokonał szybkiego rekonesansu - drogą zwaną Żebrem Abruzzi dotarł do wysokości ok. 7800 m i jeszcze tego samego dnia powrócił do bazy zjeżdżając kombinacją trzech dróg: Cesena, trawersu Messnera oraz polskiej Jerzego Kukuczki i Tadeusza Piotrowskiego.

Reklama

Bargiel wyruszając w czwartek z bazy poinformował, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w sobotę bladym świtem zaatakuje ponownie szczyt K2. Ubiegłoroczna próba zakończyła się bowiem niepowodzeniem.

"Wtedy zdecydowanie zawiodła pogoda. Chociaż mogłem wejść na szczyt, to zjazd ze względu na bezpieczeństwo był wykluczony" - przypomniał pochodzący z Łętowni koło Limanowej Bargiel.

Na ratunek zaginionemu wspinaczowi

Jego zdaniem nie do przecenienia jest też obsługa dronów. "Tym zajmuje się mój młodszy brat Bartek. Użył ich nie tylko do filmowania, ale także rekonesansu i... uratowania Ricka Allena" - dodał.

Brytyjczyk uległ niedawno wypadkowi podczas wspinaczki na Broad Peak (8051 m). Przez kilkadziesiąt godzin nieznany był jego los. Niektórzy przypuszczali, że wpadł do szczeliny. Znaczącą rolę w akcji ratunkowej i poszukiwawczej odegrał dron Bargiela, dzięki któremu udało się zlokalizować Allena.

Wspinacz przyznał później, że na widok tego urządzenia poczuł ulgę i nadzieję na jego uratowanie.

RMF24
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy