Wyciska ciężary i łzy. Steve Alexy - kulturysta z porażeniem mózgowym

Steve (z prawej) i jego trener Chris /pilotonline.com /materiały prasowe
Reklama

Poznajcie człowieka, który sprawi, że spalicie się ze wstydu, gdy przypomnicie sobie własne wymówki. Steve Alexy to 43-letni kulturysta z porażeniem mózgowym. Choroba, na którą cierpi nie przeszkodziła mu w spełnianiu marzeń i inspirowaniu ludzi na całym świecie.

Inspiracja płynąca od Steve'a to przekaz w najczystszej postaci. "Patrzcie, mam 43 lata. Jestem chory od urodzenia, a mimo to nie zamierzam się poddać".

Steve rozpoczął regularne treningi szesnaście lat temu, aby poprawić siłę mięśni i koordynację ruchową. Spodobało mu się to na tyle, że postanowił pójść o krok dalej.

Powiedział swoim trenerom, że interesuje go uczestnictwo w zawodach kulturystycznych. Od tego momentu zaczął pracować jeszcze ciężej i jeszcze sumienniej. Pracował co najmniej dwie godziny dziennie, przez pięć dni w tygodniu. Nie opuścił żadnych zajęć.

Jego motywacją było udowodnienie wszystkim, że niepełnosprawność fizyczna nie powinna nikogo definiować, czy też ograniczać potencjału. Sam przyznał także, że chciał po prostu zrobić coś wyjątkowego i niespotykanego.

Dzięki treningom Steve wzmocnił siłę  mięśni i poprawił technikę. Przy okazji jego rehabilitanci zauważyli niesamowitą przemianę w stabilności ciała i ogólnej koordynacji. A trzeba przecież pamiętać, że porażenie mózgowe to w głównej mierze zaburzenia ruchowe.

Wielka chwila dla Steve'a nadeszła w lipcu 2014 roku. To właśnie wtedy wyszedł na scenę, aby przybrać klasyczne, kulturystyczne pozy i pokazać się szerszej publice.

Po każdym komunikacie sędziów na jego twarzy widać było ogromne skupienie i walkę z samym sobą. Długie lata treningów sprawiły jednak, że Steve pokonał chorobę i dał niezapomniany pokaz, który owacją na stojąco nagrodziły setki obecnych na trybunach widzów.

Reklama

"Wiele osób miało łzy w oczach i nie ukrywało wzruszenia" - przyznał trener Alexy'ego - Chris Lovelette.

"Gdy zaczynaliśmy pracę, Steve powiedział, że nie chce być niańczony. Odparłem, żeby się nie przejmował. Dostanie twardy wycisk, a jeśli się połamie, to szpital mamy tuż obok" - zażartował Lovelette.

O wyczynach kulturysty z miasta Franklin głośno było dotychczas tylko w lokalnych mediach. Serca internautów zaczął podbijać dopiero w dwa lata później po swym niesamowitym wyczynie, gdy film nakręcony przez jednego kibiców na Facebooku obejrzało kilkanaście milionów osób.

Dziś Steve jest prawdziwym idolem tłumów i inspiruje do przełamywania własnych ograniczeń. A puentą tej opowieści niech będzie komentarz jednego z widzów, który stwierdził: "Być może Steve ma porażenie mózgowe, ale porażenie mózgowe nie ma jego".


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy