Tego nigdy nie rób na siłowni!

Zacząłeś chodzić na siłownię? To świetnie. Musisz jednak wiedzieć, że większość z tych miejsc ma swoje własne zasady. Niepisane rzecz jasna. Jeśli ich nie znasz - obserwuj bacznie stałych bywalców, albo przeczytaj nasz krótki poradnik, czego NIE robić na siłowni.

Siłownie to dość specyficzne miejsca. Posiadają oczywiście regulaminy i przepisy, ale dużo ważniejsze są tzw. niepisane zasady, o których nie przeczytasz na gazetce ściennej.
Chcesz je poznać? Przeczytaj, co ma do powiedzenia stały bywalec siłowni, Marcin "Dr Lipton" Lepa, ekspert INTERIA.PL.

- Dla sportowców siłownia to swego rodzaju drugi dom. Zdarza się też, że dla niektórych to wyższa szkoła życia, ale przy okazji miejsce, gdzie można znaleźć miłą atmosferę, a inni ćwiczący, instruktorzy, bądź właściciel lokalu posłużą pomocą lub dobrą radą.

Reklama

Mieszkam w Krakowie od dobrych paru lat i zaczynałem od malutkich,  studenckich, osiedlowych siłowni. Później spędziłem cztery lata na ogromnej siłowni z basenem, znanej w Krakowie, także nie trzeba jej nikomu reklamować.

Teraz wróciłem znów do małej, w której brakuje mi kilku maszyn w porównaniu do tych największych, ale czy dawni mistrzowie wyglądali źle, mając do wyboru mniejszą ilość przyrządów? - mówi Marcin Lepa.

 

Tego nigdy nie rób na siłowni


- Na siłowni nigdy przede wszystkim nie udzielaj rad komuś kto wygląda lepiej od ciebie. To zbyt ryzykowne. Ja często takiemu internetowemu, czy książkowemu kulturyście, zwanemu też przez starych wyjadaczy "studenciakiem", daję tylko jedną szansę. Później jest... reprymenda ;-)

 - Nigdy nie zajmuj długo przyrządu do ćwiczenia, jeżeli silniejszy i starszy cię pyta "Ile serii ci zostało?". Bo jak zobaczy, że gadasz, a nie ćwiczysz to skończy sie tak samo jak w poprzednim przykładzie. A takie rzeczy na siłowni się naprawdę zdarzają.

 - Wiadomo, że do rozwoju jest potrzebna pomoc przy ciężarach. Nigdy nie mów "Ej, ty! Chodź no tu, pomożesz mi z ciężarem", tylko "Kolego, czy mógłbyś mi asystować" lub "Czy mogę cię prosić o pomoc"? W przeciwnym wypadku skończy się wiadomo jak...

 (Mówiłem na początku że to swego rodzaju szkoła życia)

 - Nie zaczynaj też treningu bez rozgrzewki, ponieważ możesz doprowadzić do kontuzji. Wiedz, że nie dźwigniesz tyle, ile byś dźwignął  po rozgrzewce.

 - Nigdy nie zostawiaj maszyny w nieporządku. Nie zostawiaj porozrzucanych obciążników nie na miejscu, bo albo zakończysz wcześniej trening, albo skończy się w najlepszym wypadku reprymendą. Moje słowa kieruję nie tylko do początkujących,  bo "koksy" też zostawiają sztangę, a na niej 200 kilo. Jak potem taki student ważący 62 kilogramy ma to zdjąć? To przecież zajmie połowę jego treningu...

 - Nie trenuj ciężarami ponad swoje siły, jeżeli nie masz w palne zawodowstwa lub tylko dlatego, że się wstydzisz dźwigać mniej od innych.

- Na siłownię lepiej ubieraj się z głową, tzn. odpowiednio do figury. Niby jest demokracja, ale śmiesznie wygląda osoba ważąca 60 kilogramów, u której obwód bicepsa nie przekracza 28 centymetrów, ćwicząca w koszulce na ramiączkach...

- To samo tyczy się koszulek termoaktywnych, tak ostatnio popularnych. Czy widziałeś kiedyś w reklamie takich strojów, żeby facet w niej miał wiszącą oponę (tak zwane strucle makowe) wokół pasa? Nie? A jednak tacy ludzie na siłowniach się pojawiają. Rozumiem - można w tym chodzić, ale lepiej na wierzch zarzucić coś luźnego.

- Jeżeli twój trening nie jest wystarczająco dobry, by zasłużyć na miano treningu, to pod żadnym pozorem nie mów odbierając Iphone’a "Wiesz, jestem na treningu, bla, bla, bla".  Zamiast tego powiedz po prostu "Jestem na siłowni, ale tylko się lansuję".

- Ostatnie, ale najważniejsze: Nie faszeruj się od początku suplementami. Daj organizmowi pokazać na co go stać, a po kilku latach gdy będzie zastój możesz spróbowac uzupełnić swoje menu o podstawowe suplementy, ale NIGDY NA POCZĄTKU!

 To tylko nie które rady (moim zdaniem te najważniejsze) dla początkujących  lub nowo przybyłych do klubów fitness. Warto się do nich dostosować bo życie na siłowni ma swoje reguły o których lepiej przekonać się czytając ten tekst, niż ucząc na własnych błędach.

 Dr Lipton

FiT or Fat facebook

-----

Informacji na temat żywienia i treningów udziela nam Marcin Lepa. Choć nie zrobił jeszcze doktoratu, znany jest także jako "Dr. Lipton". To nie osoba z pierwszych stron gazet, nie trener aktorów i celebrytów,  a autentyczny pasjonat któremu sport towarzyszy od wielu lat.  Ktoś, kto zgłębiał wiedzę w zakresie żywienia w dążeniu do wymarzonej sylwetki i przez setki godzin wylewał hektolitry potu podczas żmudnych niekiedy ćwiczeń.

 Dzięki temu Marcin opracował  swój autorski program żywieniowo-treningowy i wiedzą, a także doświadczeniami może dzielić się z innymi. Robi to m.in. na nowo powstałym fanpage'u "Fit or Fat", który administruje na Facebooku.

 

 


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: trening | siłownia | koszulka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy