Sport, czyli kasa

Buty piłkarskie - hit ostatniego sezonu - po roku stają się przeżytkiem, piłka futbolowa, tyczka do skakania, rolki... również, bo sportowy biznes musi się kręcić przez cały czas.

Jeszcze sto lat temu na olimpiadzie sportowcy rywalizowali między innymi w przeciąganiu liny. Dzisiaj dyscypliny sportu, w których walczy się o olimpijskie medale, są zazwyczaj sporo trudniejsze. I co najważniejsze - wymagają bardziej skomplikowanego sprzętu. Bo na nim zarobi się więcej niż na sprzedawaniu sznurka.

Biznes z kółkami

Hitem tego roku mają być LandRollery - rolki nowej generacji jedynie z dwoma kółkami. Do buta przymocowane są pod skosem, nie pod podeszwą, lecz obok. Tylne koło jest większe od przedniego. Potencjalny przebój rynku sprzętu sportowego kosztuje tysiąc złotych. W Europie Zachodniej wynalazek się przyjął. Poczytne magazyny (m.in. "Time") już uznały LandRollery za "najbardziej niezwykłą innowację" i "najlepszy produkt 2005 roku". Producent rolek liczy, że w Polsce znajdzie około trzech tysięcy nabywców.

Reklama

A może Polakom bardziej spodobają się Heelys, czyli buty z wbudowaną w podeszwie niewielką rolką? Lekkie odchylenie się do tyłu pozwala nam mknąć po chodniku, jak gdybyśmy byli na lodowisku. Cena za parę: ponad 300 zł. Zarówno LandRoller, jak i Heelys trafiły już do polskich sklepów.

Według "Sport Marketing Quarterly", co roku Amerykanie kupują różnego rodzaju piłki, rolki czy obuwie sportowe za 152 mld dolarów, co rynek sportowy w tym kraju plasuje na jedenastym miejscu wśród branż o największych obrotach.

Moda na...

Jak producenci walczą o względy lubiących aktywny tryb życia? Jednym ze stosowanych sposobów jest kreowanie mód. Jeśli zachęcimy konsumenta do uprawiania nowej dyscypliny sportu, spowodujemy, że wyłoży on pieniądze na zakup odpowiedniego sprzętu. Tak było na początku lat 80., kiedy Reebok postanowił rozpocząć produkcję pierwszych na świecie modeli damskiego obuwia przeznaczonego do aerobiku. Kiedy buty pojawiły się w sklepach, Amerykanów właśnie ogarniał szał na punkcie książek Jane Fondy, w których znana aktorka promowała tego rodzaju gimnastykę. Każda kobieta chciała ćwiczyć jak gwiazda Hollywood, więc pomknęła do sklepu po nowe buty Reeboka. Efekt? W ciągu paru lat zysk koncernu wzrósł z kilkunastu milionów dolarów do blisko miliarda!

Inny przykład z ostatnich lat: Reebok wprowadza buty ze zmienną wkładką i zachęca do ich kupna głównie licealistów uprawiających lekkoatletykę. Pomysł znowu chwycił. W tym, że obuwniczy gigant postanowił sięgnąć do kieszeni uczniów, nie ma cienia przypadku. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że największą grupą odbiorców artykułów sportowych w Polsce są młodsze nastolatki oraz mężczyźni w wieku od 25 do 44 lat.

Golf na igrzyskach?

Nie oznacza to jednak, że jeśli kupimy już parę butów czy nart, to będziemy na nich jeździć przez wiele sezonów. Koncerny co roku będą nas kusić jeszcze lepszymi deskami, wygodniejszymi butami czy bezpieczniejszymi wiązaniami.

Jeszcze niedawno, idąc do sklepu, kupowało się po prostu narty. Teraz do wyboru są carvingi, narty freestylowe, freerideowe... Podobnie jest z deską. Zaczęło się od surfingu. Teraz sklepy oferują akcesoria do przynajmniej tuzina pochodnych sportów (kitesurfing, windsurfing, wakeboarding itp). A kiedy z rynku wyciśnie się już wszystko, producenci przerzucają się na inną dyscyplinę.

Od kilku lat mówi się, że ofiarą koncernów padną skoki narciarskie. Na celowniku znajduje się też golf. Jego potencjał wciąż rośnie, podobnie jak liczba graczy. Głównie za sprawą zakochanych w nim Chińczyków. Niewykluczone, że dzięki temu na igrzyskach w Pekinie w 2008 roku golf stanie się dyscypliną olimpijską. Od tego już tylko krok do globalnej mody na golfa. Producenci sprzętu już zacierają ręce...

Maciek Cnota

Dzień Dobry
Dowiedz się więcej na temat: sporty | sportowy | Biznes | rolki | sport | buty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy