Pozwól sobie na wycisk!

To nie tylko sposób na zachowanie krzepy, ale również na pozbycie się złych emocji. Metoda nosi nazwę sweat lodge i reklamuje się hasłem: "Daj sobie wycisk".

Do Polski zawitał dopiero w tym roku, ale od dawna jest znany zachodnim gwiazdom, które dzięki niemu odzyskują świetną formę i dobre samopoczucie. Sweat lodge zaczerpnął nazwę od indiańskiego obrzędu, w którym oznaczał wypacanie w "namiocie potu" toksyn i złej energii. Jak wygląda jego współczesna wersja?

Program odnowy polega na połączeniu skrajnego wysiłku fizycznego z duchową kontemplacją. Na pozór to nic nowego. Ludzie, którzy potrafią dać sobie wycisk podczas górskich wspinaczek, a potem na szczycie, blisko chmur zatrzymać się i kontemplować moment i miejsce, wiedzą, że po zejściu w dół jakoś bardziej chce się żyć. Podobna jest tajemnica sweat lodge, z tą różnicą, że cały proces odbywa się pod okiem specjalistów, którzy do niezwykłego wysiłku potrafią zmusić nawet rozleniwionego mieszczucha.

Reklama

Dzień ze sweat lodge

Turnusy odnowy odbywają się w polskich tatrach i trwają tydzień. Właściwie każdy dzień jest do siebie podobny. Pobudka o 6. rano, joga na rozbudzenie, a potem śniadanie. Uwaga ? kuchnia wyłącznie wegetariańska, a porcje starannie odmierzone! Potem 6 godz. w górach, z dawkowanymi przekąskami (np. orzeszki, sałata). Po powrocie ćwiczenia na płaski brzuch, masaż, joga i kolacja. Nie ma czasu na korzystanie z telefonów i laptopów, zegarki nie są potrzebne. Jest za to czas do wędrówek w głąb siebie.

Program może wydawać się straszny, ale daje efekty. Po tygodniu wyraźnie szczupleje talia i przybywa życiowej energii. Nic dziwnego, że na letnie turnusy ze sweat lodge nie ma już miejsc.

Odmiana na dłużej

- Pierwsze dwa dni są najtrudniejsze - mówi Barbara Olszewska, organizatorka programu Sweat Lodge w Polsce. - Pojawia się nawet tzw. kryzys dnia drugiego. Organizm przestawia się na nowe tory. Niektórzy chcą rezygnować, ale większość pamięta, w jakim celu do nas przyjechała. Chcą zmiany, dlatego próbują dalej. Z każdym kolejnym dniem nabierają siły. Co ważne - zmieniają się również od wewnątrz. Odzyskują siły witalne, stają się bardziej optymistyczni, mają lepszą kondycję, a ich ciało pozbywa się zalegających miesiącami toksyn i zbędnych kilogramów. Najważniejsze jest jednak to, że po powrocie do swojej pracy są już inni. Nie wracają do starych nawyków, zaczynają dbać o swoje zdrowie, o dobre odżywanie i optymizm. Przez wiele kolejnych miesięcy pielęgnują w sobie wartości uzyskane w czasie programu.

Anna Pachorek

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama