Kochają głęboką penetrację

Ciasno, ciemno i mokro... Jeśli kojarzy ci się to z chodzeniem po jaskiniach, to z twoim zdrowiem wszystko jest ok. Coraz więcej ludzi schodzi pod ziemię w poszukiwaniu doznań, których nie można doświadczyć w blasku słońca.

Komuś, kto nigdy nie schodził pod ziemię, trudno to sobie wyobrazić. Długie i kręte korytarze, wielkie puste sale albo głębokie kominy, szumiące wodospady i potoki. To jest zupełnie inny świat.

Nie dla klaustrofobów

Wystarczy dobra kondycja, brak lęku przed ciemnościami i przebywaniem w ciasnym pomieszczeniu. Jednak jeśli nie chce się wylądować w telewizyjnych wiadomościach, to nie powinno się urządzać wycieczki po jaskiniach bez przygotowania pod okiem specjalisty.

Techniki wspinaczki jaskiniowej nie da się opanować samemu. Można to zrobić na kursie w jednym z klubów zrzeszonych w Polskim Związku Alpinizmu. Ukończenie szkolenia uprawnia do eksplorowania wszystkich dostępnych jaskiń w Polsce.

Reklama

Jeśli nikt z twoich znajomych nie chce się z tobą zapisać, zmień znajomych. Na przykład na tych, których poznasz na szkoleniu.

Chodzisz po jaskiniach? Ja też

Speleologia nie jest dla samotników, a w ekstremalnych sytuacjach, o które w jaskini nie trudno, zawiera się znajomości na całe życie. I niekoniecznie musi to być twarda męska przyjaźń. Pod ziemię schodzą też kobiety. Z wyobraźnią i żądne przygód.

Ale nie takie, które boją się ubrudzić i lubią mieć dokładnie wszystko zaplanowane. Akcje w jaskiniach trwają zwykle od kilku do kilkudziesięciu godzin. W zależności od wielkości groty i ilości osób biorących udział w wyprawie. Im jest ich więcej, tym dłużej trwa przechodzenie przez wąskie korytarze i szczeliny. Co trzeba robić, by je poznać?

Z dala od zgiełku i obowiązków

O treningu trudno tu mówić, bo nie ma możliwości wykonywania ćwiczeń na sucho, a kondycję osiąga się łącząc elementy z różnych dyscyplin. Żeby dobrze eksplorować jaskinie trzeba mieć opanowane podstawy wspinaczki z dolną asekuracją, którą uznaje się za najtrudniejszą. Na zarzucenie popularnej "wędki", czyli przewieszenie liny przez zawieszony od góry karabinek nie ma pod ziemią miejsca.

Przydaje się doświadczenie w wędrowaniu po górach. Jaskinie często umiejscowione są wysoko i poza szlakami turystycznymi, a dojście do nich nie dość, że strome i nierówne, bywa zarośnięte gęstymi krzakami.

Do namierzenia otworu wejściowego bardzo przydaje się GPS i umiejętność posługiwania się mapą. Jeśli ktoś zgubił się na wycieczce szkolnej w trakcie zabawy w podchody, może podarować sobie chodzenie po jaskiniach. Ważna jest tu też siła fizyczna, bo sprzęt potrzebny do działania w jaskini nie jest lekki.

30 kg na plecach

Metalowe przyrządy służące do asekuracji i zjazdów, liny, zapas karbidu służącego jako paliwo do lampki, kombinezon zewnętrzny uszyty z nieprzemakalnego, wytrzymałego materiału i wewnętrzny zwykle polarowy gwarantujący ciepło, do tego kask i kalosze, zapas jedzenie i picia - ufff, to w sumie do trzydziestu kilogramów sprzętu, który trzeba donieść na własnych plecach. Można się urobić, ale plusem jest przyrost siły i wyrabianie sylwetki. W jaskiniach najlepiej radzą sobie osoby szczupłe i wysokie. Wzrost pozwala im dosięgać dalej umieszczonych chwytów, a drobna budowa ciała umożliwia omijanie zacisków.

W jaskiniach nie ma policji

Gdy już opanuje się łażenie po grotach, otwierają nowe możliwości: wspinaczka w lodzie (w Polsce trudno o dobrze zmrożone lodospady na powierzchni nawet w najwyższej partii gór) i podziemne nurkowanie. W gorących wodach jaskiń (najbliższe na Węgrzech) można pływać wpław albo wylegiwać się popijając szampana.

Doświadczeni speleolodzy mówią, ze pod ziemią można robić to samo co w mieście: chodzić, zwiedzać, można nawet ugotować obiad, zakochać się albo zrobić imprezę. W jaskiniach jest o tyle spokojniej, że nie chodzą tam patrole policji.

Ewa Pawełczyk

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy